**”Burnout Aktywistyczny Generacji Z: Jak zapobiegać wypaleniu i utrzymać długoterminowe zaangażowanie?”**

**"Burnout Aktywistyczny Generacji Z: Jak zapobiegać wypaleniu i utrzymać długoterminowe zaangażowanie?"** - 1 2025

Dlaczego Generacja Z płonie w aktywizmie szybciej niż starsze pokolenia?

Kiedy 18-letnia Ola zaczynała prowadzić profil o prawach zwierząt na Instagramie, nie spodziewała się, że po roku będzie czuła się wykończona. Zamiast satysfakcji – poczucie winy, że robi za mało. Zamiast radości – ciągłe porównywanie się z innymi aktywistami. Jej doświadczenie nie jest odosobnione. Pokolenie Z, wychowane w świecie natychmiastowych reakcji i nieustannego porównywania się w mediach społecznościowych, szczególnie mocno odczuwa koszty zaangażowania społecznego.

Różnica między aktywizmem boomerów a Gen Z jest jak różnica między maratonem a sprintem na bieżni. Ci drudzy biegą z prędkością światła, ale ich zapasy energii wyczerpują się alarmująco szybko. Winowajcą jest nie tylko tempo współczesnych problemów społecznych, ale też sposób, w jaki media cyfrowe przeprogramowały nasze oczekiwania wobec zmian.

Algorytmy kontra aktywizm: jak social media podsycają wypalenie

Platformy takie jak TikTok czy Instagram nagradzają skrajności. Post o ekstremalnym proteście dostanie więcej wyświetleń niż relacja z codziennej, żmudnej pracy u podstaw. To tworzy wypaczoną perspektywę – młodzi aktywiści zaczynają wierzyć, że albo robią coś spektakularnego, albo ich działanie nie ma znaczenia. Tymczasem prawdziwe zmiany rzadko następują po jednym viralowym filmiku.

Do tego dochodzi paradoks dostępności informacji. Kiedyś aktywista mógł skupić się na jednej sprawie. Dziś każdy scroll to nowy kryzys humanitarny, katastrofa ekologiczna i afera polityczna. Nie da się być na 100% zaangażowanym we wszystko, ale młodzi ludzie często czują, że powinni. To przepis na chroniczne poczucie niedostateczności.

Objawy, które powinny zapalić czerwoną lampkę

Wypalenie aktywistyczne u Gen Z często przybiera specyficzne formy. To nie tylko klasyczne zmęczenie, ale też:

– Obsesyjne sprawdzanie statystyk zaangażowania (lajków, udostępnień)

– Ataki paniki, gdy nie można być online podczas ważnych wydarzeń

– Poczucie, że „wypada” z ruchu, jeśli zrobi sobie nawet krótką przerwę

– Wstyd przed mówieniem o zmęczeniu, bo „inni mają gorzej”

Kasia, 21-letnia aktywistka klimatyczna, opowiada: „Przez pół roku chodziłam na wszystkie protesty, codziennie pisałam posty. Kiedy w końcu się wyłączyłam, koleżanki z ruchu nazwały mnie zdrajczynią. Najgorsze było to, że sama też tak się czułam.”

Strategie przetrwania: jak nie dać się spalić

Są jednak sposoby, by uniknąć losu Kasi. Kluczowa jest zmiana myślenia o aktywizmie z „sprintu” na „sztafetę pokoleń”. Oto konkretne techniki:

1. Digital detox aktywistyczny – Wyznacz godziny, gdy nie sprawdzasz informacji o swojej sprawie. Tak, świat się nie zawali, jeśli przez weekend nie będziesz na bieżąco.

2. Rytuał doceniania małych kroków – Codziennie zapisuj jedną rzecz, którą zrobiłeś/aś dla sprawy, nawet jeśli to tylko rozmowa z kolegą.

3. Zasada „jeden obszar, jedna forma” – Zamiast być wszędzie, wybierz jedną formę zaangażowania, w której jesteś najlepszy/a (organizacja, edukacja, kreatywna aktywizacja).

Dlaczego aktywizm potrzebuje terapeutów?

Wiele organizacji aktywistycznych zaczyna wprowadzać wsparcie psychologiczne dla swoich członków. To nie luksus, ale konieczność. W Szwecji młodzieżowe ruchy klimatyczne mają dyżury psychologów podczas długich protestów. W Polsce kilka NGO-sów testuje „mental health first aid kits” – zestawy narzędzi do radzenia sobie ze stresem aktywistycznym.

„Na szkoleniach uczymy teraz nie tylko jak organizować protesty, ale też jak rozpoznawać u siebie symptomy wypalenia” – mówi koordynatorka jednego z programów. To poważna zmiana w kulturze aktywistycznej, która tradycyjnie gloryfikowała poświęcenie za wszelką cenę.

Przepis na długodystansowy aktywizm

Historie najbardziej skutecznych aktywistów pokazują pewien schemat – rzadko są to ludzie, którzy działają non-stop przez lata. Raczej ci, którzy znaleźli sposób na łączenie zaangażowania z dbaniem o siebie. Jak to zrobić?

Po pierwsze, zaakceptować, że zmiana społeczna to proces. Walka o prawa wyborcze kobiet trwała dziesięciolecia. Ruch ekologiczny istnieje od ponad pół wieku. Twoja rola może być ważna, ale nie musisz dźwigać całej odpowiedzialności na swoich barkach.

Po drugie, znaleźć społeczność, która rozumie, że odpoczynek to nie zdrada idei. W kilku miastach powstają już „safe spaces” dla aktywistów – miejsca, gdzie można po prostu być, bez konieczności udowadniania swojego zaangażowania.

Najważniejsze jednak to pamiętać: świat potrzebuje Cię zdrowego i działającego przez lata, nie wypalonego i wycofanego po roku intensywnego aktywizmu. Prawdziwa rewolucja wymaga wytrwałości, a tej nie da się zbudować na pustym baku.